* Są dwie autorki tego fanfic'a nie jedna ;)
*Jest nowy zwiastun, zapraszamy do oglądania.
__________________________________
Justin
Nie wiedziałem co tak na prawdę, mam powiedzieć David'owi po co ja w ogóle się w to mieszam? Widziałem tą dziewczynę tylko jeden raz a mam przez nią problemy.
Zaparkowałem na wjeździe czarne Rang'e Rover'a i wysiadłem delikatnie trzaskając drzwiami. David na pewno był już w domu.
Wszedłem do kuchni i od razu poczułem dłoń na moim ramieniu, która okręciła mnie w drugą stronę.
- Oh wróciłeś, gdzie byłeś? Pewnie z moją dziewczyną? - ewidentnie był wkurzony.
- Owszem, bo ty wolałeś obwiniać ją o coś czego nie zrobiła a ty? Ty nie masz za grosz szacunku mówisz jej żeby się wstydziła kiedy to ty pieprzyłeś się z jaką blondyneczką za jej plecami.
- Widocznie miałem ochotę. - mruknął
- Wspaniale, szkoda że to ja musiałem zajmować się twoją dziewczyną.
- Nie mówisz że Ci się nie podobało, co dała Ci?
- Jesteś żałosny. - przewróciłem oczami na jego komentarz. - Lepiej ją przeproś.
- Po co.
- Po gówno jak nie wiesz po co, ona nadal myśli że to ty ją przywiozłeś nic jej nie mówiłem.
- Oh Bieber, jakież ty masz dobre serduszko. Będzie chciała to sama przyjdzie i przeprosi ja nie mam zamiaru.
Żałowałem czasem że w ogóle byłem jego przyjacielem, jemu zależało tylko na jednym. Zazwyczaj w ogóle się tym nie przejmowałem kogoś przyprowadzał i na ile bo to były zwyczaje prostytutki a Cat? Cat nią nie jest, ona jest zwykłą dziewczyną która liczy że David to książę z bajki.
Ta chciałaby.
Cat
- Lucy, na prawdę nie musisz. - przekręciłam się na drugi bok, od jakiś 10 minut próbowałam przekonać przyjaciółkę że nie musi przychodzić do mnie i pocieszać. Ona wręcz nienawidziła David'a i wiem że w środku aż skakała z radości kiedy jej powiedziałam że się pokłóciliśmy.
- Trudno, będę za 20 minut z wielkimi lodami. - koniec połączenia. - Super.
Podniosłam się z łóżka zakładając na siebie jedną z bluz i zbiegłam na dół.
- Mamo. Lucy zaraz przyjdzie
- Dobrze, długo będzie?
- Nie wiem, wychodzisz gdzieś? - zapytałam kiedy zauważyłam że zakłada na swoje nogi wysokie szpilki.
- Tak, jestem umówiona na spotkanie biznesowe.
- A gdzie tata?
- Na nocnej zmianie.
- A wie że ty no wiesz..
- Nie zdradzam twojego ojca, to zwykłe spotkanie biznesowe.
- Jasne. - mruknęłam do siebie
Zajrzałam do lodówki żeby przygotować gorącą czekoladę, na spotkanie.
- Wychodzę, do zobaczenia!
- Cześć! - krzyknęłam wyłaniając się na chwilę, podeszłam do drzwi i zamknęłam je przekręcając zamek.
Wróciłam do pomieszczenia i zaczęłam poszukiwać w szafkach czekolady w proszku. Super. Nie ma.
No cóż Lucy pewnie nie ruszy swojej dupy po drodze do sklepu więc nie pozostaje mi nic innego jak urządzić sobie krótki spacer do spożywczaka niedaleko. Zapięłam bluzę a na stopy założyłam krótkie trampki, wzięłam jakieś drobniaki wraz z telefonem i wyszłam na zewnątrz dokładnie zamykając drzwi.
Wychodząc poza mój teren wyjęłam telefon i napisałam krótkiego sms'a do dziewczyny.
Nie czekając na jej odpowiedź schowałam telefon do kieszeni dżinsów. Spożywczak był jakieś 10-15 minut drogi od mojego domu niby nie tak daleko, a jednak droga dłużyła się niemiłosiernie.
Justin
- Gdzie idziesz?
- Przejść się, a co? - zapytałem chamsko.
- Oh nic, a może idziesz do Cat?
- Daj sobie na luz. - zarzuciłem na siebie skórzaną kurtkę i wyszedłem trzymając w dłoni telefon. Szkoda że nie mam do niej żadnego kontaktu, może lepiej by było gdyby dowiedziała się prawdę? Czemu taka dziewczyna jak ona miałaby marnować swoje życie właśnie na niego? Znam jej adres, to nie daleko..
Cat
Weszłam do jednego ze sklepów omijając tutejszych pijaków, ahh to okropieństwo przechodzić obok nich. Przeszukiwałam po kolei regały aż w końcu w moje ręce wpadła metalowa puszka wypełniona pyszną czekoladą. Uśmiechnęłam się na łup w moich dłoniach i ruszyłam do kasy.
Po zapłaceniu na dworze znacznie się ściemniło no cóż już prawie 21.
Otuliłam się szczelniej szarą bluzą i ruszyłam w kierunku domu.
**
Przemijając tutejsze ławeczki parkowe na mojej drodze pojawiło się dwóch silnie zbudowanych chłopaków. Od razu na moje włosy zarzuciłam kaptur a mój wzrok padł na chodnik. Pewnie byli w moim wieku ale co z tego, po takich facetach wszystkiego można się spodziewać. Jakby specjalnie jeden z nich szturchnął moje ramie przez co odwróciłam się i stanęłam z nim twarzą w twarz.
- Cześć piękna.
- Spieszę się. - mruknęłam, odwracając w drugą stronę głowe.
- To może Cię odprowadzimy?
- Nie dziękuje, poradzę sobie. - chciałam odejść jednak jedna z rąk chwyciła mój nadgarstek uniemożliwiając mi to.
- To może załatwić to też w inny sposób. - szepnął mi do ucha.
- Nie wydaję mi się. - trzymałam twardą postawę nie dając po sobie poznać że w środku moje serce pracuje zbyt szybko.
- Jesteś strasznie zadziorna.
- Czego chcecie? - zapytałam zdenerwowanym głosem.
- A jak myślisz. - oblizał wargę. - Ciebie.
Nie nie to nie prawda.. oni kłamią to jest gorsze niż jakieś beznadziejne reality-show.
- Nie radzę wam tego robić. - powiedziałam.
- Bo co? - zaśmiali się.
Przegrałam, jestem na pozycji straconej i zaraz umrę.
Zacisnęłam mocno usta w wąską linię, rozglądając się dookoła dlaczego tu nikogo nie ma!?
Ręce jednego chłopaka powędrowały pod moją koszulkę, kręcąc na brzuchu jakieś wzorki. Byłam tak blisko od rozpłakania się..
Nagle jeden chłopak został pociągnięty do tyłu i kopnięty tak że leżał na chodniku, tajemniczy wybawca odciągnął też drugiego ode mnie i tym samym sposobem powalił go na chodnik, po czym stanął wyprostowany w moją stronę i spojrzał się na mnie.
- J..Justin..
- Wszystko w porządku? - zapytał z troską.
- Ta..ak ale skąd ty się tu ..? - zapytałam cicho łkając.
- Właściwie to zamierzałem do Ciebie wpaść na chwilę bo musimy porozmawiać,ale na pewno nic Ci nie zrobili? - zapytał chwytając moje ramiona i dokładnie przyglądając się każdemu skrawkowi ubrania.
- Na pewno, zjawiłeś się w idealnym momencie. - uśmiechnęłam się.
- Chodźmy. - zaproponował, kierując się w stronę mojego domu.
To było zbyt piękne by móc w to uwierzyć, chwilę temu mało co nie zostałam zgwałcona, a ratuje mnie Justin. To obłęd. Jedno pytanie zaprzątało mi głowę o czym on chciał ze mną porozmawiać?
______________________________________________
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Jesteście wspaniali! W ciągu tych 3 dni mamy już 32 komentarze pod dwoma postami, nawet nie wiecie jak się cieszymy z tego powodu! :)
Lista informowanych również non stop rośnie!
Zapraszamy was też do obejrzenia nowego zwiastuna bloga:)
Tym razem pisałam Ja, wszelkie pytania zapraszam -> @Ewuu2
Następny rozdział napisze dla was -> @queenoflouass
Justin po raz kolejny ją ratuje. Rozdział jest świetny! :) xx @xxhemmings69
OdpowiedzUsuńjezu jezu jezu! cudowne opowiadanie, lofki foreverki @forgetdrauhlz
OdpowiedzUsuńjejciu, justin jest taki kochany :) fkjfifbdko, a z tego davida taki dupek no nic, czekam na nn ♥
OdpowiedzUsuń@lovemajuztin
świetny omg
OdpowiedzUsuń@juztenmylife
Jezu dla mnie ten David to jakiś zjeb, nie nic.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :) x
gmzrul
Usjshxhddxccdxxdgieuaoag ♥ ♥ ♥ już jestem ciekawa co będzie dalej :D
OdpowiedzUsuńNiesamowite.jestem zachwycona: )
OdpowiedzUsuńCudoowne ;))
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <33
OdpowiedzUsuńRobi się ciekawie :)
Zapraszam <3
http://love-the-way-you-lie-baby.blogspot.com/
Jejeciu super <3 czekam na nastepny <3 Jestem ciekawa czy justin jej powie o wszystki. Justin i Cat misza byc razme <3
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest genialne ! :
OdpowiedzUsuńcar nie widzi co ten david robi O.o czeksmmmm :)) podoba mi sie to opowiadanie
OdpowiedzUsuńProszę powiedz, że on jej powie noooo
OdpowiedzUsuńŚwietne *-*
@AyeeBeliebersPL
Jest świetny czekam na nn. Piszesz bardzo lekko i nie przynudzasz to dobrze bo chce się czytać @AngelForEd
OdpowiedzUsuńjustin bohater ♥niech powie jej prawdę. jej wczoraj zaczęłam to czytać i pokochałam są tylko 3 rozdziały, ale to mi wystarczyło :) czekam na dalsze. ily♥
OdpowiedzUsuń@kasq_00
jejku, mega :> liczę na jak największą liczbę rozdziałów c:
OdpowiedzUsuńZajebiste!!!! Czekam na kolejne <3
OdpowiedzUsuńcudowny :) nie mogę się doczekać następnych <3
OdpowiedzUsuńświetnie!! kocham tego bloga
OdpowiedzUsuńJestem po wrażeniem. Genialne :)
OdpowiedzUsuń